Po przerwie w turnieju eliminacyjnym, Polakom przyszło się zmierzyć z Serbią. Już od początku spotkania widać było że jeden dzień wolnego lepiej posłużył naszym przeciwnikom, którzy musieli odnaleźć motywację po trzech porażkach z rzędu. Biało-Czerwonym, odwrotnie: na fali trzech zwycięstw, poza wyleczeniem drobnych urazów, nie potrzebowali dodatkowej przerwy. Ta, zadziałała w ten sposób że gra nie była tak płynna oraz trochę brakowało skuteczności. W efekcie Serbowie dość długo utrzymywali wynik kontaktowy. Przy 2:2 nie trafiliśmy z rzutu karnego, a po 15. minutach gry był remis 4:4. Dopiero w drugim kwadransie przebudzenie nastąpiło po rzutach z biegu Tamary Siemieniuk i Natalii Klimczyk. To był świetny okres gry w którym nasza reprezentacja doprowadziła do wyniku 10:4, a wkrótce po przewie 12:5. Choć do pościgu zerwali się jeszcze Serbowie rzucając cztery razy z rzędu, to wyraźnie Polacy wiedzieli co robić aby ostateczny wynik był korzystny dla nas.
Polska po raz drugi w historii pokonała Serbie. Zwycięstwo nad Serbią oznaczało równocześnie awans do Mistrzostw Świata które za rok odbędą się na Tajwanie, dlatego radość ze zwycięstwa z dużo niżej notowanym przeciwnikiem była spora.
W ostatnim dniu turnieju w czeskim Kolinie Polacy zmierzyli się z Anglią. Wyspiarze to zdecydowanie najsilniejszy przeciwnik Polaków z którym przyszło im się zmierzyć w eliminacjach. Anglia to czołowy zespół Europy, którego obecność była sporym zaskoczeniem dla wielu obserwatorów międzynarodowych rozgrywek. Zdecydowany faworyt meczu i bezsprzecznie typowany na triumfatora turnieju.
Anglicy, zaskoczyli Polaków, tym samym co nasi reprezentanci inne zespoły w pierwszych trzech meczach: dużą determinacją i mocnym pressingiem od pierwszych minut. Choć pierwszy punkt w meczu zdobyła kapitan naszej reprezentacji Tamara Siemieniuk, to do ósemej minuty trafiali tylko Anglicy zapewniając sobie prowadzenie 6:1. Przełamanie Biało-Czerwonych nastąpiło po celnym trafieniu Laury Bijlhouwer (na 2:6). Zaciętość i ambicje sprawiły że Polacy powrócili do swojej pełnej formy. Do przerwy było już 7:8, zatem brakowało już tylko jednego punktu aby wyrównać.
Wydawało się że Polacy mogą postarać się o niespodziankę w tym meczu, ale wkrótce po przerwie okazało się że Anglicy „wrzucili” drugi bieg. Gdy w 35. minucie Blake Palfreyman trafił na 15:11 dla Anglii, nasi jakby opadli z sił. Przekładało się to na skuteczność, nie tylko rzutów, ale i dokładności podań, które są kluczowe aby stworzyć dobrą pozycję rzutową.
Anglicy wygrali 17:12 i zajęli pierwsze miejsce w tym turnieju eliminacyjnym. Polacy mają awans po który pojechali do Kolina. Dodatkowo, momentami meczu przeciwko Anglii przekonali swoich kibiców, że jest nadzieja że za rok powalczą jak równy z równym, także z ocenianymi wyżej zespołami.