Od trzech przegranych meczów Polacy rozpoczęli swój udział w Mistrzostwach Europy 2016, które w dniach 22-30 października były rozgrywane w holenderskim Dordrechcie. Biało-Czerwoni nie mogli sprostać dużo lepiej grającym Czechom (6:16), Anglii (13:23) i Portugalii (8:22), co jeszcze przed ostatnim grupowym meczem przeciwko wicemistrzom Świata Belgom skazało nas na ostatnie miejsce w grupie „B”. W meczu Polska – Belgia obyło się bez niespodzianek: druga drużyna na świecie gładko pokonała Biało-Czerwonych 33:10.
Wydawało się że po dwóch dniach przerwy, na nowo zmotywowani zawodnicy udanie powalczą w drugiej fazie rozgrywek. Jednak trafiając na Niemców, którzy zajęli trzecie miejsce w grupie „A” stanęliśmy przed sporym wyzwaniem: nasi zachodni sąsiedzi już po pięciu minutach gry prowadzili 6:0. Nieudany początek zaważył na ostatecznym wyniku, bo mimo iż Polacy jeszcze w pierwszej kwarcie zdobyli swe pierwsze punkty, a w kolejnych potrafili nawet zdobyć cztery z rzędu nie tracąc w tym samym czasie żadnego punktu, to solidnie grający Niemcy do końca spotkania jeszcze powiększyli swoją przewagę. Mecz zakończył się zwycięstwem Niemiec 23:11. Trafiliśmy zatem do ostatniej trójki turnieju. A naszym kolejnym przeciwnikiem okazała się… ostatni w grupie „A” Turcja.
Polacy zmierzyli się już nie poraz pierwszy z zespołem znad Bosforu. Dotychczas zawsze zwycięsko z pojedynu wychodzili Polacy, ale jak duży progres zrobili Turcy widać po wynikach: to już nie jest drużyna która zdobywa pare koszy tracąc kilkdziesiąt. Mecz okazał się dość zacięty: nasi ponownie źle rozpoczęli spotkanie, to Turcy prowadzili 4:0! Na szczęście przełamał się nasz strzelec wyborowy Krzysztof Rubinkowski, a wkrótce po nim także inni Bialo-Czerwoni. Polacy dogonili wynik w 16. minucie. I choć jeszcze raz na jednopunktowe prowadzenie wyszli reprezentanci Turcji, to kolejny raz Polacy przełamali się na dobre: od 21. minuty nasi reprezentanci stale powiększali swoje prowadzenie by wygrać – jak się później okazło – jedyny raz na tych mistrzostwach (15:10).
Ostatni mecz z Rosją, choć nie stał na najwyższym poziomie, to jednak mógł się podobać – przede wszystkim – ze względu na wyrównany wynik: w poszególnych partiach było 3:4, 4:3… czyli 7:7 do przerwy. Później także było „punkt za punkt”: po trzeciej tercji był remis 11:11. Była to jednak ostatnia równowaga w tym spotkaniu. Ostatnia kwarta przyniosła rozstrzygnięcie. Bardziej doświadczeni Rosjanie mniej nerwowo rozgrywali piłkę i ostatecznie okazali się lepsi o dwa celne rzuty.
Turniej zakończyliśmy na 9. miejscu, wyprzedzając jedynie Turcję. Tytuł mistrza i wicemistrza Europy obroniły odpowiednio Holandia i Belgia. Brązowy medal trafił tym razem do Katalonii, dla której jest to pierwszy krążek w mistrzostwach Starego Kontynentu.