W upalnym Kortowie (2018)

Pierwsza część Wakacji z korfballem już się kończy. Pogoda iście afrykańska towarzyszyła nam przez cały obóz. Dzięki niej był on bardzo udany: założone plany udało się zrealizować niemal w stu procentach. Dopiero pod koniec turnusu zaczął padać deszcz. Nie był to jednak duży problem bo ostatniego dnia kibicowaliśmy naszej kadrze, która po 9 dniach przygotowań w Hali Sportowej UWM rozegrała niezły mecz pokazowy. Kadra Waldemara Pietrzaka przy współpracy z samym Jantinusem Scholtmijerem została podzielona na dwa zespoły: Białych i Czerwonych. Mecz był bardzo zacięty, a trener Pietrzak kilkukrotnie próbował studzić zawodników obu zespołów – nic dziwnego: to tylko mecz pokazowy, a mecze o punkty jeszcze przed nami.

Z Kortowem żegna się jednocześnie ok. 200 dzieci które podczas Wakacji z Korfballem ciężko trenowały, ale też uczestniczyły w obozowych turniejach oraz wielu konkurencjach i zabawach związanych z nasza ukochaną grą. W poszczególnych kategoriach wygrywały najczęściej zespoły z Konstancina (w trzech kategoriach). Zwycięzcami zostali jeszcze: Maratończyk Koło (kat. 2005/2006) i Wesoła Szkoła (kat. 2003/2004). Emocji nie brakowało nie tylko w meczach decydujących o miejscach na podium. Zresztą, dzieci cieszyły się nie tylko z gry na Orlikach. Niektórzy rozegrali jeszcze mecze w wodzie – świetną formą w waterkorfballu popisał się zespół Mazur który za porażkę na lądzie udanie zrewanżował się Warmii wygrywając aż 4:0. W ciągu kilku dni w konkursach rzutów wyłaniano także królów strzelców: na piasku i w wodzie.

Poza programem sportowym dzieci korzystały z uroków Kortowa oraz atrakcji poza nim: kąpaliśmy się na Plaży Miejskiej w Jeziorze Ukiel, tam też oglądaliśmy mecz piłki nożnej w płetwach(!). Byliśmy w Planetarium, Parku Centralnym, w muzeum w Tartaku Raphaelsohnów oraz na Starym Mieście i w samym zamku. Znaleźliśmy jeszcze czas na trzy dyskoteki, gry terenowe, rowery wodne, kajaki i ognisko, podczas którego grupy z różnych części Polski przedstawiały swój program artystyczny. Było dużo zabawy i śpiewów. Jak widać: nudy nie było, a przebój obozu 2018 Tylko jeść, spać jak Tamagothi był mocno absurdalny. Oj działo się… i nic dziwnego że niebo płacze na nasz wyjazd. Do zobaczenia za rok!